Zdjęcie z Wigilii u teściów 36 tydzień ciąży i wielkie oczekiwanie na córeczkę.
Na forum dla styczniowych mamusiek zaczęłyśmy wspomniać nasze zeszłoroczne odliczanie i codzienne meldowanie się w dwupaczku, a dziś już tulimy nasze prawie roczne Szczęścia w ramionach.
Od wielu lat jest temat poruszany, że dzieciaczki z grudnia mają się trudniej w życiu niż te ze stycznia...
Fakt, jest przepaść między maluchami w rozwoju. Skąd to wiem??
Mianowicie syn szwagierki ma 4 lata i jest z marca, natomiast syn sąsiadki też 4latek jest z końca listopada i widać ogromną różnicę...
Nasz Maksio potrafi liczyć do 300, dodawać i odejmować proste równania, maluje, pięknie wyraźnie mówi, recytuje alfabet i ma niewiarygodną pamięć...
A Przemek, no cóż dopiero jak poszedł do żłobka zaczął nadrabiać zaległości, ale nadal mówi nie wyraźnie, alfabetu nie zna całego, nie mówiąc o prostych rachunkach...
Czasami jak słucham pomysłu o podziale dzieciaczków żeby urodzone do lipca szły do pierwszej klasy w wieku 6 lat, a te od 1 lipca do końca roku urodzone szły w wieku 7 lat do szkoły to mam mieszane uczucia.
Z jednej strony pomysł dobry bo nie będą odbiegać programowo te maluchy, ale z drugiej strony jakoś nie chciałabym aby dziecko które urodzę w wrześniu np szło rok później do szkoły niż dziecko sąsiadki urodzone w maju. Wiem, że dzieci potrafią być bezlitosne i mam obawy, że będą się wyśmiewać...
Nie będą rozumieć tych różnic, dla nich ktoś z ich rocznika, a będący w klasie niżej będzie uczniem który nie zdał po prostu...
A Wy co sądzicie o tym pomyśle naszych władz??